poniedziałek, 19 stycznia 2015

Rozdział 5


*żaden inny chłopak nie sprawił, że czułam się piękna,
Kiedy jestem w Twoich ramionach, czuję jakbym miała wszystko.
Czy to Twoje tatuaże, 
Sprawił, że czuję się w ten sposób?



  Wstałam o 12:10. Lepiej się czułam. Usiadłam na łóżku i przeciągnęłam się. Wsunęłam nogi w kapcie i weszłam do kuchni ( zauważyłam że większość czasu tam spędzam ). Dove siedziała przy komputerze. Shan jeszcze spała. Spojrzałam na dziewczynę. Podeszłam do szafki aby wyciągnąć torebki herbaty. Zaparzyłam wodę i wyciągnęłam kubek. Zrobić ci herbatę ? - zapytałam. Dziewczyna pokiwała głową na tak więc wyciągnęłam jeszcze jeden kubek. Włożyłam torebki i zalałam je wodą. Wyciągnęłam z lodówki cytrynę i wycisnęłam sok. Wzięłam podkładki i położyłam kubki na stole, potem doniosłam cukier. Mieszałam herbatę.
- Co tak od rana przy komputerze?
- Czytam....
- Co ?
- Eh... no o Tomie.
- O Tomie ...  - Napiłam się herbaty
- Tak.
- Interesujące ....
- Szlag !  Ma dziewczynę !
- eh .. no widzisz!- Zaśmiałam się.
- To nie jest śmieszne!
- Nie nie ... - wstałam.

Poszłam do swojego pokoju. Chwile później wpadła do mnie Dove.
- Ej ... mozesz zaprosić ich na obiad ... wiesz zrobię popisowe danie ...
- No nie wiem czy to by ich interesowało ale ok. - zaśmiałam się
- Ooo dzięki !
- Tylko jak mam to zrobić .... tak po prostu zadzwonić ? To idiotyczne...

Zanim to powiedziałam to Dove już nie było.Przewróciłam oczami i poszłam do łazienki. Ubrałam się i uczesałam włosy. Zrobiłam sobie makijaż. Jak zwykle pomalowałam na czarno  oczy ( lubiłam je za to że były zielone... lubię ten kolor)  i uczesałam swoje długie brązowe włosy. wyszłam z łazienki. . Dziewczyny oglądały wiadomość. Usłyszałam głos Dove - Znowu ktoś popełnił samobójstwo!
Dziewczyna była przerażona. Shan nic nie powiedziała tylko łyknęła herbatę. Odwróciłam wzrok i weszłam do swojego pokoju.
Wszędzie wisiały zdjęcia. Przy ścianie stało nie pościelone łóżko. Na biurku leżały kartki i długopisy a obok telefon. Koło łóżka stała szafa i mniejsza szafka.
Podeszłam do biurka i spojrzałam na telefon. Chwile pomyślałam i odwróciłam wzrok. Sięgnęłam do szafki po aparat. Kochałam robić zdjęcia. Lustrzanka to był prezent od rodziców na moje 16 urodziny. Wyszłam z pokoju. Ubrałam buty i bluzę. Schowałam aparat w futerał i wyszłam z domu.
Na zewnątrz padało.
 Ludzie chodzili z parasolami. Ja wolałam moknąć dla mnie to takie artystyczne ( znaczy zależy kiedy czasem mam dość tego deszczu. Ale w sumie powinnam się cieszyć bo zwykle tu jest sucho a ten tydzień cały czas pada deszcz. ). Spojrzałam w górę i pozwoliłam aby krople spadały na mnie.
Chodziłam po kałużach i robiłam zdjęcia ludziom w deszczu. Usiadłam na mokrej ławce. Obróciłam się aby zrobić zdjęcie mokrym liściom. Deszcz ustał.
Była 15:40. Weszłam do sklepu aby kupić coś do jedzenia. Rozpięłam bluzę i weszłam między półki. Szukałam jakiejś nadziewanej bułki. Wychyliłam się i zauważyłam po drugiej stronie Toma.Świetnie się składa... - pomyślałam. Sięgnęłam po pierwszą lepszą bułkę i ruszyłam w stronę chłopaka. Obok niego stał Bill. Wybierali jedzenia dla psa ( maja psa ?! nie zauważyłam jak byłam u nich ...).
- Hej ! - zbliżyłam się
- O cześć!- uśmiechną się Bill.
- Hej - spojrzał na mnie Tom.
- Macie psa ? - spojrzałam na torbę z karmą którą trzymał Bill.
- O taak, a raczej psy. - pokiwał głową blondyn.
- A ty co tu robisz ? - zapytał Tom
- Zdjęcia... tak ... - spojrzałam na chłopaka.
- Jesteś fotografem ? -  wziął do ręki psie ciasteczka.
- Nie .. znaczy nie zawodowym ...
- Aa. Tak mocno leje na dworze ? - oparł się o półkę Tom.
- No trochę. Słuchajcie .. nie chcielibyście przyjść na obiad do nas ? Dove zaprasza. - Uśmiechnęłam się.
- Jasne. - spojrzał na Toma.
- Tylko my jesteśmy ....
- Tak wiem wegetarianami. Dove czytała o was... zdolni jesteście.  Musze spadać .. pogadamy an obiedzie, ale spokojnie nie bede ubiegać się o selfie i autograf ... za to za Dove nie ręczę !- uśmiechnęłam się.
- Ok. Cześć - uśmiechną się Bill.
- Cześć.

Machnęłam rękom i ruszyłam do kasy. Obróciłam się jeszcze na chwile. To o 16:30 ? Mieszkamy niedaleko Biały budynek na przeciwko parku. 11/3 ! - spojrzałam na bliźniaków. Ok- odpowiedzieli w tym samym czasie. Zaśmiałam się.

Załatwione !- weszłam do domu. Dziewczyny się ucieszyły. Usiadłam koło nich.
- No to dalej gotuj to swoje danie ! - zaśmiałam sie
- Już już....
- To teraz trzeba się odstawić.
- Hym ... to tylko obiad.
- Ja i tak ubieram sukienkę - odpowiedziała Shan.
- Ja też - dodała Dove.
- Ok ....

Sięgnęłam po bułkę i szybko ją zjadłam . Poszłam umyć zęby. Przeczesałam włosy i pomalowałam usta błyszczykiem. Ubrałam czarny sweter i do tego naszyjnik z małym krzyżykiem. Ubrałam jasne jeansy.  Wyszłam z łazienki. Po całym mieszkaniu roznosiły się zapachy obiadku. Podeszłam do Dove stojącej w kuchni. Spojrzałam do garnka. Indyjskie danie wegetariańskie.- powiedziała dziewczyna. Uśmiechnęłam sie i spojrzałam na siedzacą obok Shan ubraną w granatową krótką sukienkę. Zaśmiałam się po czym spojrzałam na Dove. Miała na sobie czerwoną koronkową sukienkę. Ale się odstawiłyście- zaśmiałam się.


Usłyszałam dzwonek. Otworzyłam drzwi i zobaczyłam bliźniaków. Obróciłam się i zaprosiłam ich do środka. Dove podbiegłą i zaczęła rozmawiac z Tomem.
Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Zaraz potem Shan wyciągnęła z lodówki alkohol. Nalała każdemu. Zaczęliśmy rozmawiać na różnie tematy. Jednak mnie ciekawił najbardziej Bill. Siedziałam wpatrzona w niego. Kiedy się uśmiechał to i ja się uśmiechałam. W końcu to zauważył i szeroko się uśmiechną.  Poczułam się dziwnie. Odeszłam od stołu i wyszłam an balkon.
Na dworze było chłodno. Oparłam sie o barierkę. Oo Mia nie przesadzaj ... stop stop. Pamiętasz czym to sie w tedy skończyło ... -myślałam. . Popatrzyłam na niebo. Nie mozesz... - zacisnęłam oczy. Poczułam kogoś stojącego za mną. Obróciłam sie. To był Bill. Patrzył się na mnie. Stanął obok mnie i wyciągną paczkę papierosów. Obserwowałam go uważnie. Zapalił papierosa i się zaciągną. Uniosłam brwi.
- Czemu to robisz ? - odezwałam się
- Co ?
- Palisz ... to takie ... samobójstwo.- zmarszczyłam brwi
- Nie prawda.
- Prawda- szturchnęłam chłopaka.

Zapadła chwila ciszy. Spojrzałam na dół. Opowiedz mi coś więcej o sobie i opowiedz mi na pytanie ... jak śmiesz sprawiać że kiedy jesteś w pobliżu lub kiedy myśle o tobie czuje się inaczej ? Ledwo co uwolniłam się od tego... nie chce aby znowu ktoś mnie skrzywdził. - wydukałam. Chłopak spojrzał na mnie. Wyglądał na zdziwionego. Sama nie wiedziałam co ja powiedziałam i czemu to zrobiłam. Poczułam się głupio. Tak krótko cię znam ... a po mino tego ...- zacisnęłam ręce. Chłopak zgasił papierosa. Nie odezwał się słowem . Eh... zapomnij ... ja ... ja ... to przez to piwo pewnie- spojrzałam na chłopaka. Patrzył się prosto w moje oczy. Czuje to samo ... - zbliżył się. Jednym sprawnym ruchem przyciągną mnie do siebie i przytulił mnie . Poczułam się bezpiecznie. Na chwile wyłączyłam myślenie. Jednak szybko go odepchnęłam. Zmarszczyłam brwi . Nie chce tego ... pewnie ty też nie. Mało się znamy i pewnie znowu alkohol podziałam na emocje. Zrozum ... nie .. to ja znowu nic nie rozumiem ...Boże jakie to trudne ! Po prostu nie chce żeby ktoś mnie znowu skrzywdził. - wybiegłam. Chłopak wyglądał na zdezorientowanego.

Weszłam do łazienki. Przypomniałam sobie mój dawny związek. To był koszmar. Chłopak mnie bił. Obiecałam sobie że już nigdy nie pozwolę aby ktoś mnie zranił.  Nie chciałam się zakochać. Tu naglę poczułam coś do obcego chłopaka i najwyraźniej on do mnie też coś poczuł...



CDN...


------------------------------------------------------------------------------
Lana del Rey - Queen of Disaster



niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 4

*Wylądowałem gdzieś tutaj...
Nie potrafię powiedzieć, kim jestem...
...zgubiłem wspomnienia - obrazy
nie mają sensu.
Zabierz mnie z powrotem,
zabierz mnie do domu...
Nie dam rady stąd wyjść sam...


Obudziłam się z wielkim bólem głowy. Wczoraj za dużo wypiłam. Otworzyłam oczy i złapałam się za głowę. Patrzyłam się w sufit. Powoli podniosłam się i usiadłam na łóżku. Co jest do cholery ?!- rozglądałam się po pokoju. Nie byłam u siebie. Nie nie nie !- zasłoniłam oczy rękami. Położyłam się z powrotem na łóżku. Przetarłam oczy. Rozglądałam się w poszukiwaniu telefonu podczas zbierania ubrań z podłogi. Szybko się ubrałam i sięgnęłam po telefon. 14:50 ?!!- krzyknęłam. No nieźle ... ale zaraz gdzie ja właściwie jestem ?!- zerknęłam na łóżko. Położyłam telefon an stoliku obok i napiłam się wody z butelki która stała obok. Zmrużyłam oczy i szybko usiadłam na łóżku. Kręciło mi się w głowie. Zacisnęłam oczy. Spojrzałam w prawo i zauważyłam zakopanego pod kołdrą chłopaka. Boże...- pomyślałam. Szturchnęłam go. Nic nie odpowiedział , spał jak zabity. Odgarnęłam kołdrę i zdałam sobię sprawę ze to był Bill. BILL ! - krzyknęłam. Chłopak powiedział coś pod nosem po czym otworzył oczy. Powoli wstał. Spojrzał na mnie.  -- - Co jest kurwa ?!
- Wypraszam sobie !
- Do śmiechu ci jest ?! Nie pamiętam swojego pierwszego  razu !

Wybuchnęliśmy śmiechem. Po czym dodałam:
- Nie chciała bym mieć dziecko z chłopakiem którego znam jedną noc ! - krzywo się uśmiechnęłam
- No ja w ogóle nie chciał bym zostać ojcem !- szturchną mnie
- Ale moze tak naprawdę do niczego nie doszło ....- spojrzałam na Billa
- Jasne .... tak po prostu się rozebrałem ! - ubierał spodnie
- A Tom ? Może coś słyszał ? - zaśmiałam się
- Tom ? Jasne ... śpi i pewnie jeszcze długo potrwa zanim się obudzi ....
- ja pierdziele ... no nic... tu masz mój numer telefonu jak byś sobie coś przypomniał - podałam kartkę.
- ok.
- Ale za nim pójdę mogę skorzystać z łazienki ?- wyszczerzyłam się
- Jasne, na dole po lewej. - spojrzał na mnie
- Dzięki .... a tak właściwie kim jest dla ciebie Tom ? - otworzyłam drzwi.
- Bliźniakiem.- uśmiechnął się
- haha , fajnie! - wyszłam

Zeszłam schodami na dół. Zauważyłam Toma leżącego na  fotelu. Uśmiechnęłam się. Weszłam do łazienki. Odkręciłam kran i opłukałam twarz wodą. Przeczesałam włosy i poprawiłam bluzkę. Szybko wyszłam z domu. Myślam o wczorajszej nocy, o tym jak na kacu trafić do domu, o tym czy serio Bill był prawiczkiem. Zaśmiałam się. Całkiem przystojny z niego chłopak.  Wpadłam na słup.  Ałć !- skrzywiłam sie. Dobra Mia ogarnij się - powtarzałam sobie. Swoja drogą ciekawe jak było ... - zaczęłam się śmiać. Usłyszałam dźwięk komórki. Przyszedł do mnie SMS."Może się kiedyś spotkamy ;) ? / Bill ". Uśmiechnęłam się. Może kiedyś... - pomyślałam.
Resztę drogi nuciłam sobie piosenki.
 Kiedy znalazłam się już na klatce schodowej weszłam do środka. Otworzyłam drzwi.
- No wreszcie jesteś ! Ja rozumiem że to ekscytujące móc się przespać z Billem Kaulitzem ale wiesz ...- zaśmiała się Shan
- Billem Kaulitzem ?
- No to ten ... ee wokalista zespołu Tokio Hotel - odezwała się Dove
- Ach tak ? Nie wiedziałam ....( no w końcu znam go jeden dzień)
- No to teraz wiesz ... ma kupę kasy.... dziany gostek ale wole jego braciszka. - malowała paznokcie.
- No bo my juz sobie troche o nich poczytałyśmy.
- Aaa rozumiem ... a was nie boli głowa ? - usiadłam
- No my wzięłyśmy tabletki , tobie też radze wziąć. - spojrzała na mnie Dove
- Ok ale najpierw wezmę gorącą kąpiel ... za dużo emocji jak na jeden dzień .. - ruszyłam w stronę łazienki

Po długiej kąpieli wzięłam cos na ból głowy i postanowiłam ze przebiorę się w czyste ubranie. Wyjęłam z szafki szary t-shirt i czarne jeansy. Związałam włosy w kitkę. Wróciłam do łazienki aby nałożyć krem nawilżający. Poszłam do dziewczyn. Oglądały jakiś film. Usiadłam na kanapie. Była godzina 17:20.
Postanowiłam że pójdę się zdrzemnąć i weszłam do swojego pokoju. Padłam na łóżko i zasnęłam. Byłam wykończona.


CDN...






Kolejny rozdział już niebawem :)

----------------------------------------------------------------------------------------------------------
* Tokio Hotel - Hilf mir Fliegen


sobota, 17 stycznia 2015

Rozdział 3

 *Łzy spadają
Na ziemię, na ziemię,
Podążaj za dźwiękiem 
w tłumie.
Odbicie świateł
W Twoich oczach, w Twoich oczach.
Wznosimy się wysoko, dziś wieczorem!


Od razu mówię że mało pamiętałam z tego wieczoru więc proszę o wyrozumiałość( i nie jestem z tego dumna) 

 Weszłyśmy do środka. Było pełno ludzi. Muzyka głośno grała i było ciemno. Dziewczyny do mnie krzyczały ale ja nic nie słyszałam po prostu starałam się iść za nimi. Rozglądałam się w poszukiwaniu jakiegoś odosobnionego miejsca niestety musiałyśmy cisnąć się przy barze.Zamówiłam sobie coś i odwróciłam się że zobaczyć ile osób tańczy. Nagle Shan wstała i usiadła koło jakiegoś faceta. Przewróciłam oczami i spojrzałam na Dove która tańczyła na parkiecie. Łyknęłam drinka i podeszłam do Shan.  Usiadłam koło niej. Spojrzałam na mężczyznę. Zaraz zaraz - pomyślałam. To nie jest przypadkiem ... em .. Tom ?. Było ciemno więc dokładnie go nie widziałam. Spojrzał na mnie i się uśmiechną.
- To jest Mia. - uśmiechnęła się dziewczyna.
- Tom.- Oparł się o blat.
- Em .. my się chyba już widzieliśmy...- Oparłam się o krzesło.
- Dzisiaj ?
- Tak w klubie, pamiętasz ?  Byłeś nie żle  upity. 
- Aa no fakt, zdążyłem już wytrzeźwieć. Częściowo .. - zaśmiał się
- Oo - wyszczerzyła się Shan.
- No ... całkiem zgrabna jesteś Mia - uniósł brwi
- Mia ! No prosze ... czy ja o czymś nie wiem!?-Zaśmiała się
- Co ?! Ta jasne!- krzywo się uśmiechnęłam
 Podeszła do nas Dove i przyłączyła się do rozmowy.
Chwile później zauważyłam wysokiego blondyna idącego w nasza stronę. To on ?!- pomyślałam. Przynajmniej się do wiem jak ma na imię.  Mężczyzna usiadł koło Toma.
- No widzę Tom ze udało ci się już kogoś poderwać, ja wszystko powiem Rii!- spojrzał na Toma po czym się uśmiechną.
- Uuuuuu masz jakaś kobietkę ?- Dove się zasmiała.
- No proszę .... - łyknęłam drink.
- My sie jeszcze nie znamy.... jestem Shan - puściła oko
- Bill - spojrzał na Shan
- Dove- uśmiechnęła się
- Mia - podałam rękę
 Bill uśmiechną się i podał mi ręke. Łoł  ... śliczny tatuaż- spojrzałam na chłopaka. Bill uśmiechnął się.
- A ty masz jakiś ?
-Ehem.

Obróciłam się plecami i powiedziałam że mam go poniżej karku i żeby odchylił koszulke. Tom się zasmiał. Bill spojrzał na tatuaż.
- Co oznacza ten skrót WOSINSNP ? -oparł się o krzesło.
- "Walcz o swoje i nigdy się nie poddawaj" em... jest dla mnie bardzo ważny.
- Rozumiem .

Rozmawialiśmy jeszcze jakieś 20 min  a potem byliśmy wszyscy zupełnie pijani. Dove zaczęła śpiewać a Shan palić papierosy ( nigdy nie popierała tego ... Tom na na nią zły wpływ ) , Tom się dziko śmiał a Bill patrzył się na wszystkich rozłożony na krześle z drinkiem w dłoni i mną na kolanach ( nie pytajcie jak do tego doszło bo nie wiem ). Potem było już tylko gorzej. Siedziałam wtulona w Billa. Spojrzał na mnie i mnie pocałował. Pamiętam tylko tyle że później poszłam do łazienki ( ni nie z Billem ) i wyszłam imprezy ( tak z Billem ) A potem film mi się urwał.
Kompletna pustka co do tamtej nocy.


CDN....




Już niedługo kolejny rozdział.
--------------------------------------------------------------------------------------------------------
Tokio Hotel - We found us


wtorek, 13 stycznia 2015

Rozdział 2

*"Jestem twoją tancerką go-go,
Odpowiedzią w środku nocy
Kochanką Tupaca
Królową nocy."




Następnego dnia wstałam o 13:10  bo położyłam się spać dosyć późno. Ale co ja będę wam opowiadać co "ciekawego" robiłam rano ... od razu przejdę do konkretów.
 Dove podwiozła nas do Go Go. Weszłyśmy bocznym wejściem przeznaczonym dla pracownic ( o boże pracownic ?!).
Cały klub wewnątrz wyglądał tak że ściany zdobiła czerwona i fioletowa tapeta wisiały bardzo "artystyczne " zdjęca kobiet i było dosyć ciemno. Po bokach sali rozchodziły się drzwi do pokoi do których wchodzili panowie którzy oczekiwali czegoś ekstra. Na końcu sali była scena z 3 rurami i wielkimi reflektorami cała była zadymiona. W klubie śmierdziało papierosami i tanimi perfumami dla kobiet. Za sceną znajdował się "backstage" laski tam się przebierały itp. Teoretycznie to było jedyne miejsce do którego nie mogli wejść panowie ( jeśli wiecie co mam na myśli)  Koło sceny znajdował sie bar a sala była wypełniona krzesłami i stolikami. 
Boczne wejście prowadziło na backstage. Zauważyłam znajome mi fioletowe ściany , duże lustra ze światłami , wieszaki z fantazyjnymi strojami , kosmetyki na szafeczkach itp... Usiadłam na różowej kanapie i zaczęłam się przyglądać młodym dziewczyną. Stały przed lustrami i malowały się , niektóre ubierały się albo rozmawiały. Oparłam się o rękę i wyciągnęłam telefon i słuchawki. Chciałam posłuchać czegoś przyjemnego. Nagle podeszła do mnie Shan z jakimś drinkiem.
- Masz, wyluzujesz się.
- Cholera jasna Shan ! Nie chce tu być !- krzyknęłam.
- Nie rób z siebie idiotki i uspokój się !. Nie możesz być taka spięta. -podała mi szklankę.
- Dobra spróbuje...
- Dziewczyny idą na występ... więc mamy chwile żeby pogadać.
- Jasne.. - wzięłam duży łyk.
- Dzisiaj będziemy szaleć ! Może kogoś poznam ...
- ...
- Jak myślisz co ubrać na występ ?
- ...
- MIA !? Słuchasz mnie ??!
- Tak ale  ... martwie się o ciebie tyle tu zboków- Spojrzałam na dziewczyne.
- Przestań to moje  życie !!
- Nie chcesz inaczej życ ?
- W sumie masz racje ....ale kto mnie przyjmnie do pracy ?Brak jakiego kolwiek wykształcenia ....
- Znajdziemy coś.
- Ja musze spadać już !- Wybiegła
- Jasne....

 Odłożyłam na stolik szklankę i podeszłam do wieszaków. Zaczęłam się śmiać i wyciągnęłam jaskrawo różowy stanik z napisem "Meow". Ja pieprze !- wykrzyknęłam- Takiego jeszcze nie widziałam! Zdjęłam go z wieszaka i ściągnęłam bluzkę. Chciałam zdjąć stanik gdy nagle usłyszałam czyjś głoś - Czekaj ! Tu.. tuu...
Odwróciłam się a za mną stał młody mężczyzna z brodą i włosami upiętymi w kok, wyglądał na pijanego. Zmarszczyłam brwi i pomyślałam - Ehh wiedziałam że zaraz tu wbije jakiś zbok... Za zboczonym ale słodkim mężczyzną wszedł drugi, wyższy i miał zaczesane do tyłu mocno nażelowane włosy ( w sumie za mocno nażelowane ) blond włosy. Zrobił wielkie oczy kiedy mnie zobaczył w samy staniku a ja szybko ubrałam bluzkę.
- Tu nie wolno wchodzić ... teoretycznie ... -  Krzyknęłam.
- Taak... Tom chodź! - Blondyn pociągną bruneta ( który jak widać miał na imię Tom)
- To co ty tu robisz ? Przebierasz się ... nie przebierasz?? Będziesz występować ? Moze zostaniemy ??- Spojrzał na blondyna.
- hymm.... - założyłam ręce.
- Tom!? A przepraszam jest podpity.. - Spojrzał na mnie.
- Jasne... tu jest Go Go ... tu sie nie przeprasza. - Uśmiechnęłam się do blondyna. - ale ja tu nie pracuje.
- Heh - uśmiechną się .
- Szkoda. - wykrztusił Tom.
Wyszli. Blondyn patrzył się na mnie przez chwile po czym pociągną Toma i zniknęli. Hym.. Ten blondi nawet się zachował - zaśmiałam się - Tom'owi wybaczam ... był pijany.

 Pół godziny później przyjechała po nas Dove i zaczęło się...


CDN....





Sorka że takie krótka ale w następnych rozdziałach będzie ostro ;)
-----------------------------------------------------------------------------------------
* Lana del Rey - Go go dancer

niedziela, 11 stycznia 2015

Rozdział 1

 Minęło 8 lat od mojego wyjazdu. Można powiedzieć że się ustatkowałam , mam mieszkanie (coprawda male i dziele je z 2 koleżankami) , rok temu skończyłam ze striptizem i pracuje w butiku razem z Dove (jedną z moich współlokatorek ... drugą poznałam za czasów striptizu i Shan dalej tam pracuje ... niestety.).
To był deszczowy dzień. Właśnie skończylam prace i zamykałam butik. Obróciłam się i założyłam kaptur na głowe. Kosmyki moich długich, lekko falowanych włosów wystawały spod kaptura delikatnie zasłaniając mi twarz.
 Nikogo nie było na ulicy  tylko ja sama biegnąca przez ulice.  Wiegłam pod jakieś zadaszenie. Chcialam zadzwonic po Dove on miała samochod wiec mogla by po mnie przyjechac. Wyciągnęłam z kieszeni telefon i otworzyłam kontakty po czym zadzwoniłam do Dovvie (tak ją czasem nazywałyamy razem z Shan)
Cała trzęsłam sie z zimna. Nerwowo rozglądałam się i zauważyłam plakat : " Noc klubów 24.06.2014.  Darmowe drinki + wszystkie kluby czynne do ostatniego imprezowicza".Może wybiorę się z dziewczynami ... dawno gdzieś nie wychodziłyśmy - pomyślałam. Nagle usłyszałam głos Dove w telefonie:
-Hej gdzie jesteś ?- zapytała z niepokojem dziewczyna.
- Niedaleko butiku... możesz po mnie przyjechać ? Strasznie leje !- przebierałam z nogi na nogę.
- Jasne! Gdzie jesteś ?
- Koło KFC. - wyjrzałam spod zadaszenia.
-Ok za 5 min będę.
-Dzięki !- ucieszyłam się.
  Dove była bardzo radosną i pomocną dziewczyną, miała kręcone ciemne włosy i byłą mulatką oraz wegetarianką.  Była wolontariuszką i zawsze miała zapał do pracy. Mieszkała w LA od urodzenia. A... i zawsze zazdrościłam jej tego że miała naprawdę fajny tyłek!

Ani się obejrzałam a Dove już tu była. Zajechała białym BMV i otworzyła drzwi. Szybko podbiegłam do samochodu i wsiadłam.
-Mia trzeba było od razu  dzwonić ! - zdenerwowała się Dove.
- Trudno nie wiedziałam że tak się rozpada... - spojrzałam  na swoje przemoknięte trampki.
- W domu sie rozgrzejesz zrobiłam pyszny vege-gulasz ! - Zaśmiała się dziewczyna.
- O boże znowu ?!- Uśmiechnęłam się.
-Nie narzekaj !
- Dobra dobra...
- Zaraz będziemy.
- Aha.. co tam u Maxa ?- spojrzałam na Dove.
- Nic ciekawego dostał nową robotę, teraz pracuje w siłowni. Moim zdaniem więcej by zarobił jako osobisty trener ... najlepiej mój ! - Wybuchła śmiechem
- Haha- zaczęłam się śmiać.
- Ale ogólnie to dobrze nam sie układa... 
- To spoko. Hymm ten pomysł z trenerem osobistym nie jest zły trzeba mu o nim powiedzieć- Uśmiechnęłam się.
-Chciałabyś ! I tak za dużo lasek ogląda jego ciało na siłce !
- Jasne... - zaśmiałam się.

 Dove zaparkowała naprzeciwko domu. Wyszłyśmy z auta i wbiegłyśmy do bramy uciekając przed deszczem. Weszłyśmy po schodach na 1 piętro. Wyjęłam klucze i otworzyłam drzwi. Hej już jesteśmy!- Głos Dovvie rozbrzmiewał w naszym mieszkaniu. Nagle wyszła Shan ubrana w szlafrok a na twarzy miała maseczkę która później okazała się być zrobiona z alg.  Usiadła w kuchni i zaczęła przeglądać czasopismo. Zdjęłam buty i popędziłam do pokoju żeby się przeprać. Wyjęłam z szafy  suche ubrania i przebrałam się. Weszłam do kuchni i zauważyłam Dove stojący przy garnku w którym znajdował sie "vege-gulasz". 
-Jak tam w pracy?- Zapytała się Shan.
- A jak ma być ? - Przewróciłam oczami.
- Pada nie ? - Przewróciła kartkę.
- Shan ogarnij się! Wyglądasz jak potwór ? - ukryłam ręce w dłoniach.
- Ej to na jutro musze jakoś wyglądać bo jest ta noc klubów czy coś takiego..
- Jasne ....
- Co ty taka drażliwa ?
- Źle się czuje, okropny dzień w pracy...
- A jasne. Gorąca kąpiel dobrze ci zrobi.
- W sumie racja...
- Ale najpierw papu ! - Odezwała się Dove podsuwając mi pod nos aromatyczne danie.
- Jasne- uśmiechnęłam się.

 Chwile później miska była pusta a ja znalazłam sie w łazience. Napuściłam sobie cieplutką wodę. Powili zdjęłam bluzkę a potem reszte ubrań. Spięłam włosy i zanurzyłam się w wodzie. Ochlapałam twarz wodą i zmyłam makijaż. Nalałam na rękę żel pod prysznic i dokładnie się umyłam.
 Godzinę później już byłam w pokoju z telewizorem ( tak właśnie taka nazwa bo tego salonem raczej nazwać sie nie da ).
- Shan wspominałaś coś o nocy klubów... moze byśmy się wybrały do jakiegoś klubu ? Dawno nigdzie nie wychodziłyśmy... i są darmowe drinki ! - Zaśmiałam się
- W sumie czemu nie... kończę prace o 23:40. - Uśmiechnęła się
- Ty to nazywasz pracą ? To .. to ....
- To błagam sama kiedyś pracowałaś w Go Go więc już nie przesadzaj po za tym w nocy błyszczę jak gwiazda , czuję się królową nocy !
-Szkoda że inni faceci tak na ciebie nie patrzą ... dla nich jesteś rzeczą którą można wykorzystać.- odwróciłam wzrok.
- Ej spokój ! Przyjade po was o 24:00 ok ? Aaa i Mia bądź w klubie razem z Shan bo nie chce mi się z powrotem jeździć na drugi koniec LA ok ?- uśmiechnęła się Dove.
- No dobra...
- No to załatwione - ucieszyła się Shan

CDN....


Sorki ze taki krótki :P postaram się aby następne były dłuższe :D 

środa, 7 stycznia 2015

Prolog

*Dwie stopy w czerwonym brudzie, szkolnej spódnicy
Trzcinowy cukier, tylne uliczki
Trzy prace, zajęło lata by zaoszczędzić
Ale mam bilet na ten samolot


Ludzie mają wiele do powiedzenia
Ale gówno wiedzą o tym, gdzie dorosłam
Lub jak wiele podłóg musiałam wyszorować
By przenieść w przeszłość to.

To gówno stało się prawdą


Blachary robiące lody za Louboutiny
Jak to nazwiesz?
Zakochaniem?


Bez pieniędzy, bez rodziny
Szesnastka w środku LA...


                                                                   
                                                                    *   *   *  

 Powoli zeszłam ze schodów trzymając ręką drewnianą barierkę. Podeszłam do rodziców siedzących w salonie:
- Podjęłam decyzje...-  spojrzałam na rodziców.
- To znaczy ? - Odezwała się mama.
- To znaczy ... ze kończę z liceum - tupnęłam nogą

- Co ?! Mia Ty chyba żartujesz ??! - Krzyknął ojciec.
- Nie- pokiwałam głową.- I chce wyjechać z kraju .. mam już 16 lat , z wami lub bez was !- ciągnęłam dalej.
-Dziecko ! Ty masz tylko 16 lat !- Poruszyła się matka.
- Masz zostać KIMŚ a nie ZAMIATAĆ ULICE ALBO ZOSTAĆ PROSTYTUTKĄ!- Wstał.
- Zostanę KIMŚ ! - Machnęłam ręką.
- Yhy ... ciekawe kim ??!
- Chce być fotografem !
- I tak musisz skończyć szkołę ... fotograf czy prawnik ... i tak jakieś wykształcenie musi być !-krzyknął ojciec.
- Wy mnie nie rozumiecie ! - Pobiegłam do pokoju ze łzami w oczach.


Wbiegłam do pokoju trzaskając drzwiami. Uchyliłam drzwi szafki i wyciągnęłam skrzyneczkę. Otworzyłam wieczko i wyciągnęłam dużą sumę pieniędzy ( w skrzyneczce trzymałam wartościowe rzeczy.) Zaczęłam przeliczać pieniądze które odkładałam na podróż do Los Angeles ( dla mnie to jest miasto przyszłości ) . Otworzyłam laptopa i zaczęłam przeszukiwać internet. W końcu weszłam na stronę żeby kupić bilet do LA. Kliknęłam potwierdzenie i zaczęłam się pakować. Wyjęłam większość ubrań z szafy i spakowałam do walizki, poszłam po kosmetyki , szampon itp... . 
Lot miałam o 3:00 więc mogłam  spokojnie poczekać aż rodzicie pójdą spać .
Wymknęłam się z domu i zamówiłam taksówkę. 



Jeszcze w tedy nie wiedziałam że to byłą najgorsza decyzja jaką podjęłam...

Wszystkie oszczędność wydałam więc chciałam znaleźć kogoś kto mnie wypromuje ,
I znalazł mnie facet ...obiecywał bóg wie co a tak naprawdę mnie wykorzystał.
Musiałam sobie jakoś radzić wiec musiałam znaleźć prace żeby zarobić na jakiś dom.
Ojciec miał racje , a że dużo w LA klubów ze striptizem nie zostało mi nic innego tylko zacząć tram pracować.

Chyba nigdy sobie tego nie wybaczę ...








Przepraszam ze taki krótki prolog ale tak wyszło, pomimo to mam nadzieje że się podobało.
Rozdziały będą opowiadać co działo sie kilka lat później. :)

--------------------------------------------------------------------------------------------------
* Tekst piosenki Iggy Azalea - Work ( wybrałam najciekawsze zwrotki i trochę przeinaczyłam ;) uważam ze piosenka doskonale oddaje klimat historii  )